Co nas kręci, co nas podnieca, czyli subiektywnie na każdy temat

sobota, 28 kwietnia 2012

Rozpisz się !


   Dla pisarza cierpiącego na tymczasowy brak weny twórczej, pomocą może okazać się zwyczaje bazgrolenie. Idąc za instrukcją : Usiądź przed czystą kartką, oczyść swój umysł. Nie myśl nad tym co musisz napisać, wspomnieniami wróć do przeszłości, wsłuchaj się w otaczające Cię dźwięki i zacznij powolnie ruszać piórem. Każde słowo, które przyjdzie Ci do głowy, każdą myśl-przelej na papier. Poświęć na to "ćwiczenie" ok 20 minut. Zobaczysz, że stopniowo będziesz się otwierał coraz bardziej i w końcu, spłodzisz tekst, o którym od tak dawna marzyłeś. 

    Brzmi trochę głupkowato, prawda? Przyznam się, że jeszcze tego nie próbowałam ( może dlatego moje "dzieło" siedzi zamknięte w folderze, w stanie surowym), jednak myślę, że dla nas, przyszłych dziennikarzy może się okazać pomocne. Może nie w takiej formie, lecz podobnej .... 

   Przechodząc jednak do sedna: nikt z marszu nie staje się wybitnym muzykiem, atletą, czy w końcu dziennikarzem. Każdy potrzebuje odpowiedniego treningu, swojego rodzaju rozgrzewki. MY, w ramach swojej dostajemy różnego rodzaju prace do napisania (mam na myśli nasze "zadania domowe"), które może niekoniecznie zachęcają swoją tematyką. Dlatego jakiś czas temu poszperałam w internecie w poszukiwaniu miejsca dla młodych pisarzy. I znalazłam super opcje dla tych z nas, którzy z pisaniem mają zamiar w jakimś stopniu związać swoją przyszłość. Kiedy cierpimy na "niemożność twórczą", zacznijmy pisać. Jeśli nie mamy weny na napisanie pracy lub nie podoba nam się nasza forma i styl pisania- pracujmy nad tym. Czytając, możemy wyrobić sobie zdanie na pewne tematy, pisząc natomiast, możemy wyrobić sobie rękę. Możemy nasze wypociny publikować lub nie, zostawiać nie ocenione lub wystawić się na ocenę społeczeństwa internetowego. Idealnym miejscem do tego rodzaju ekshibicjonizmu twórczego jest oczywiście internet. Tu, opcji mamy wiele. Możemy tak jak ja teraz, pisać notkę na na blogu. Ten serwis, jest wielotematyczny, możemy odszukać tu miliony różnych blogów, o różnej tematyce, dlatego dla tych, którzy chcieli by pójść w stronę bardziej "odpowiednią" dla niego, jako przyszłego dziennikarza, proponuję stronę wordpress.com. Sama przyznam się, że jeszcze nie testowałam tego portalu, ale widzę, że kilkoro moich znajomych już się w nim "zadomowiło" ;) Więcej natomiast mogę powiedzieć o innym portalu, który udało mi się wyszperać. Chodzi o eioba.pl
Hasło tego portalu to "Daj się przeczytać". Sami o sobie piszą, że miesięcznie odwiedza ich ponad              1 400 000 osób, oraz, że jest to 16 najbardziej popularny serwis publicystyczny w sieci. Brzmi zachęcająco? Jeszcze bardziej zachęci może Was tym, że tygodnik "Wprost" pisał o tym portalu :
"Złotą Stroną ostatniego tygodnia została witryna EIOBA, serwis tworzony przez społeczność, która chce się dzielić swoją wiedzą na różne tematy."
   Tutaj rejestrujemy się, wklikujemy swój tekst, który trafia do poczekalni. Tam oczekuje na "wypromowanie" . Cały myk polega na tym, że inni użytkownicy wchodzą na nasz tekst, mogą oddać na niego swój głos i/lub zamieścić komentarz. I w miarę rosnącej ilości głosów nasz artykuł wypływa na szerokie wody i znajduje się w dziale Popularne. Jeśli tekst okaże się na prawdę dobry i popularny, czeka na niego miesjce na "podium" czyli ciepła miejscówka w części Rekomendowane. I tak oto, może rosnąć nasza popularność oraz chęć tworzenia mile połechtana docenieniem ;) Ja już wywiesiłam jeden artykuł i mogę potwierdzić- mam ochotę pisać, sprawdzać siebie i opinie innych :)

    Na zakończenie, mój drogi Dziennikarzu, nie załamuj się, jeśli Twoje poprzednie teksty trafiły do kosza. Zamknij oczy, daj ponieść się rzecze myśli i PISZ, PISZ, PISZ a w końcu stworzysz dzieło idealne dla siebie pod każdym względem ;) Bo najważniejsza jest rozgrzewka, dlatego rozpiszmy się, tak jak rozpisujemy długopis, który po paru maźnięciach lata jak szalony po naszej kartce ;)

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Polak potrafi!



Nareszcie udało się!!! :)

      Polak udowodnił, że wystarczy trochę odwagi i zaangażowania, aby powstało coś, co zachwyci cały świat. Radzimir Dębski, bo o nim mowa to młody, polski kompozytor, który wziął udział w konkursie zorganizowanym przez Beyonce na remix jej najnowszego singla "End Of Time" z płyty "4".




      Radzimir wyprodukował swoje dzieło pod pseudonimem JIMEK, pokonując tym samym w konkursie ponad 3 tysiące uczestników z całego świata. Nowa wersja "End Of Time" została umieszczona w serwisie Soundcloud KLIK. Utwór odsłuchało około 1,5 miliona fanów, którzy we wstępnym głosowaniu zdecydowali, które remiksy odsłucha komisja. W jej skład wchodziły osoby wysoko "postawione" w świecie muzyki, m.in. Isabella Summers z zespołu Florence & The Machine, duński producent i DJ Afrojack, polskie duo producenckie Wawa, nowojorczyk DJ Jus-Ske, kompozytor i zdobywca Oscara Giorgio Moroder i oczywiście sama Beyonce.
      Konkurs został zorganizowany dla osób kreatywnych, twórczych, które nie boją się wyzwań a takim właśnie człowiekiem okazał się nasz rodzimy kompozytor. Sam zainteresowany przyznał w jednym z wywiadów, że o konkursie dowiedział się na 4 dni przed jego zakończeniem ale nie wybaczył by sobie, gdyby nie wziął w nim udziału. O wygranej Radzimir dowiedział się podczas rozmowy na Skaype przez samą Beyonce.



      Nagrodą za udział w konkursie były 4 tys. dolarów. Dzieło Radzimira zostanie umieszczone na oficjalnej 6-utworowej płycie Beyonce "4: The Remix", która będzie dostępna w serwisie iTunes na całym świecie od 24 kwietnia bieżącego roku. Dla młodego kompozytora takie wyróżnienie to wielki zaszczyt i możliwość pracy z wieloma ciekawymi ludźmi ze świata muzyki.




Serdecznie gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów :)





czwartek, 19 kwietnia 2012

To nie jest kraj dla starych ludzi

Dziś będzie poważniej niż ostatnio...

    Nie będzie to jednak recenzja filmu o tym tytule, chociaż o filmie też będzie. Niedawno pisałam Wam o filmach, jednak nie podałam tytułu żadnego, który słania do refleksji. Dziś obejrzałam "Erratum" (reż. Marek Lechki), w którym główną golę gra, moim zdaniem wybitny Tomasz Kot. Jednak nie o jego talencie będzie dzisiaj. Dziś będzie o starości. Dlatego, że właśnie ten film, tak dosadnie pokazał "polską starość", dlatego, że codziennie się z nią stykam, dlatego, że się jej boję...
    Główny bohater skłócony jest ze swoim ojcem i kiedy po latach,w celach służbowych wraca do rodzinnego Szczecina bierze udział w wypadku, w którym ginie inny stary mężczyzna. W dalszej części filmu poznajemy więcej szczegółów z życia zabitego a także zagłębiamy się w relacje ojciec-syn. W obu przypadkach historia wygląda podobnie, synowie są skłóceni z ojcami, których szczerze nienawidzą, nie wiedzą jednak, że Ci zawsze przy piersi noszą ich zdjęcie z dzieciństwa. Załamanie mężczyzn, opuszczenie ich przez żony, synów, prowadzi do tego, że ich życie jest tylko cieniem, a oni sami przypominają duchy. Ojciec głównego bohatera, Michała, mieszka sam, sprzedaje rupiecie na bazarku i prowadzi życie samotnika, nie chce rozmawiać z synem, kiedy ten go odwiedza, widać, że nosi w sercu wiele goryczy i urazy do niego. Ofiarą wypadku jest fan trylogii Sienkiewicza, którego wszyscy nazywali "Andrzej Kmicic". Wszyscy, to jednak nie jego rodzina, żona odeszła od niego, syn opuścił go w gniewie, a ona sam został w swoim starym domu z ogrodem, który kiedyś wypełniony był śmiechem żony i płaczem dziecka. Zestarzał się tam, zmizerniał, zgorzkniał, zaczął zbierać puszki ... Wiem, że takie sytuacje to nie fikcyjna rzeczywistość, która często gości w filach i książkach. Wiem, że tak dzieje się na prawdę, że tak dzieje się w Polsce. Rodzice kłócą się z dziećmi, te wyjeżdżają na drugi koniec kraju, by być jak najdalej i zapominają, lub starają się zapomnieć o tych, którzy "nie dawali im żyć"...
    Czy czasami myślimy, jak wygląda życie staruszków, których tak często mijamy na ulicy? Czy oprócz wkurzenia, które czujemy, kiedy widzimy babcie z siatkami, które niczym lwice walczą o miejsca w autobusach, czujemy coś innego przebywając obok nich ? Dzisiaj kupiłam z mamą lody w budce. Kiedy szłyśmy, minęła nas starsza Pani, która nagle zagadała do mamy. Zaczęła mówić, że też zjadłaby sobie loda, ale dostała dzisiaj emeryturę to wyprawi sobie bal. Czułam jakiś uśmiech w każdym jej słowie, jednak kiedy zniknęła za zakrętem pomyślałam sobie "Ta kobieta mieszka chyba sama, skoro zaczepia obcych ludzi i rozmawia z nimi jak ze znajomymi". Nie wiem, czy tak jest na prawdę, możliwe, że tak.
    Od tamtej pory myślę o tym, dodatkowo "Erratum" pogłębiło moje refleksje nad tym. Sama mieszkam z babcią i nie wyobrażam sobie, ze mogłabym zostawić ją samą, nie rozmawiać z nią całymi dnami ... Lubię przyjść do niej, pogadać, posiedzieć. Podziwiam ją za to, co co przeszła, że patrzy na świat pozytywnie. Cieszę się, że ma nas, a my mamy ją. Ale co z ludźmi, którzy są sami, opuszczeni przez bliskich, w dodatku schorowani. Życie w Polsce jest drogie, kiedy jest się młodym, jednak pełnym sił by zarabiać. Drogie pozostaje także wtedy, kiedy starzejemy się i nie mamy jak zarabiać nowych pieniędzy a przeżyć mamy za to, co państwo nazywa rentą. Słyszę wciąż, że leki idą w górę, a emerytury w dół. Nie boję się tego, ze będę stara i pomarszczona. Boję się tego, że moje życie potoczy się tak, że na starość będę mogła liczyć tylko na siebie. Dlatego myślę, że codziennie, dopóki możemy i mamy komu, pomagajmy. Nie tylko nosząc zakupy, ale chociażby rzucając uśmiech, nawet przelotny. Spędzajmy czas ze swoimi bliskimi, żebyśmy dali im poczucie bezpieczeństwa i miłości. Może nie zdołamy naprawić tego, co zaszło w ich życiach, ale możemy sprawić, że chociaż przez chwilę będzie lepsze .... ;)


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Majty w dół, pieniądze na stół!

    Ostatnio, razem z moimi rodzicami oglądałam tv. Kiedy w końcu dorwałam pilota, biegałam po kanałach jak szalona. Zatrzymałam na jakimś kanale muzycznym i poszłam po herbatę. Kiedy wróciłam, zastałam moich rodziców "wpatrzonych" w ekran z delikatnym niesmakiem wypisanym na twarzy. Wtedy wypowiedział się Pan domu, czyli mój tato:
- Czy one wszystkie muszą teraz tańczyć w majtkach?
Moje oczy powędrowały w stronę tv i faktycznie, zobaczyłam wymalowaną laskę, wyginającą obalsamowane ciało zakryte powycinanym kostiumem kąpielowym. I zaczęłam myśleć...
    Historia z poprzedniego posta powtarza się. Znowu czuję się (jako odbiorca) jak głupia owca prowadzona na rzeź. Dostaję czasami naprawdę fajną piosenkę, miło się jej słucha, wpada w ucho itp. Najgorsze zaczyna się jednak po premierze klipu.... Gotowy produkt, który otrzymuję jest na prawdę gotowy, nawet powiedziałabym, że czasami przypomina fast-food.(I nie mówię tu o użyciu burgerów w teledysku!) Porównanie do fast-foodowego żarcia dlatego, że większość obecnych video opiera się na jednym schemacie: śpiewaj, tańcz i świeć pupą ( opcjonalnie łap się za kroczę). Tak jak cheesburger, powstaje z proszku tak niektóre teledyski są niczym zupka instant-wystarczy dodać trochę wody, zamieszać i gotowe! Na prawdę, jest to męczące.
    Prym w nagich teledyskach wiodą naturalnie hip-hopowcy, nie wiem, jak to ma się do ich tekstów bo nie słucham zagranicznego rapu, jednak widziałam parę basenowych klipów... Jeżeli chodzi o muzykę, która dociera do szerszego grona odbiorców, to muzyka pop obfituje w całe setki nagich, pół-nagich czy artystycznie-nagich teledysków. To dorabianie ideologi do poświecenia nagim ciałem jest już żenujące. Ogólnie z klipu na klip, najbardziej denerwuje mnie Lady Gaga. Przykładem "cielesnych" ruchów, blasku gołego tyłka i, (o matko!) motywu ???!! rodzenia jest jej Born this way .Na naszym podwórku, cóż, królowa jest tylko jedna i to Doda najbardziej szaleje w swoich teledyskach, aż nawet nie chce mi się szukać jej klipów, z resztą myślę, że każdy z Was widział chociaż jeden z jej "dzieł"(w każdym znajdzie się coś, godnego uwagi), chociażby hitową "Dżagę".


    Czy w obecnych czasach artysta popowy, aby osiągnąć sukces musi na każdym kroku prezentować swoje fizyczne walory? Na szczęście, nie jest to jedyny sposób na promocję czy zarobek. Zawsze znajdą się gwiazdy, ku których talent obroni się sam. Na szczęście! Dlatego teraz zostawię Was z kilkoma świetnymi piosenkami, które mają bardzo dobre klipy. I wiem, że nie spłonę rumieńcem, gdzyż nie zobaczycie niczego poniżej godności Waszej czy wykonawców. Wasze oczy i uszy zapraszam na ucztę i żegnam się na dziś ;)

Adele-Rolling in The Deep


Brodka- Krzyżówka Dnia


Lana Del Rey-Video Games



P.S Nie każdy teledysk, w którym widzimy piosenkarkę w kostiumie jest wulgarny czy nie smaczny, dlatego w ramach dowodu, Beyonce - Why Don't You Love Me, osadzony w tematyce pin-up, jednak przyjemny dla oka :)

czwartek, 12 kwietnia 2012

Keeping up with.....?!

          Uwaga, narodzie internetowy! Oto długo oczekiwany i wyglądany, nowy portret rodziny Kardashian!

Czyż nie jest to cudowne uczucie, tak popatrzeć na tą szczęśliwą rodzinę? Czy ich obfotoshopowane twarze nie wyrażają więcej niż 1000 słów? Po co nam Rafaello, skoro mamy ród Kardashian & Jenner ;)

     Na prawdę, nie wiem, nie mam totalnie zielonego pojęcia jak to się stało, że te twarze goszczą tak często na portalach, gazetach i w tv. Hmm, może nie tylko twarze, bo te występują przy okazji....A oto ta, która najczęściej gości na językach wszystkich, ta najsławniejsza część rodziy. No i zawsze przy niej obecna Kim :) To ta "pupa", której pojawienie wstrząsnęło światem. Prawdziwa czy nie? Oto jest pytanie na miarę XXI wieku...

                   
                Tytuł na zdjęciu to "The art of". Pomyślmy, która czynność, którą wykonuje, czy Kim, czy jej siostry, matka, ojciec, brat itp zasługuje na miano sztuki? Czyżby chodziło tu o sztukę manipulowania mediami? A może o sztukę promowania się na gołym tyłku? Zadziwia mnie to, co fascynuje w tej kobiecie te wszystkie miliony, które są źródłem jej miliardowych dochodów. Ich reality, sklepy, perfumy, linie ubrań, bielizny... Nie bierze się to z niczego, same dla siebie tego nie robią (mówię o wszystkich żeńskich przedstawicielkach "rodu", mężczyźni opalają się w ich blasku). 
                Czy my, odbiorcy mediów, na prawdę mamy tak szalenie nudne i monotonne życie, skoro z taką lubością oddajemy się rozrywce polegającej na podpatrywaniu znanych i bogatych podczas ich kolonoskopii czy wizyty w spa? Czy spalono wszystkie biblioteki i nie ostała się ani jedna zapisana kartka? Czy telewizja i internet zablokowały dostęp do treści, które z naszego mózgu nie zrobią pluskającej papki? Jak to się dzieje? Jakim sposobem fenomenem dzisiejszych czasów jest rodzina, która promuje się w każdy możliwy sposób, pokazuje nam swoją prywatność? Cholera, chyba wyemigruję na Marsa.... 
               Każdy ma swój czas, dla nikogo nie będzie trwał wiecznie. Kiedyś już ani operacje ani Photoshop  nie zdołają pomóc,a wtedy na wierzch wypływać zaczną prawdziwe talenty, które mają do zaoferowania coś więcej niż sztuczne uśmiechy i srebrne tyłki. A póki co, musimy zaopatrzyć się w przepaski na oczy, bo w Polsce pojawiły się samozwańcze "Polskie Kardashianki". Panie, Panowie, poznajmy GRYCANKIIIIIII

                        I coś, co wyraża wszystkie moje myśli w tym temacie ...
             

czwartek, 5 kwietnia 2012

Kamera! Akcja!

                   -Cześć. Nazywam się Wiola i jestem anonimową maniaczką filmowo-serialową.
                   - Cz-eść Wio-la!!!


        Nie musicie mocno mnie bić, żeby dowiedzieć się, że jestem psychopatką jeżeli chodzi o oglądanie. Jedną z lepszych rozrywek dla mnie, jest odpalenie filmu, lub kolejnego odcinka serialu i wtopienie się w życie bohaterów. To nie tylko "pusty zapychacz wolnego czasu". Ok, filmy oglądamy dla rozrywki, żeby się zrelaksować... Ale! Niektóre filmy niosą za sobą coś więcej. Czasami po seansie, mam totalną zwiechę, jak po przeczytaniu książki, trawię cały film. Czasami te obrazy pomagają dostrzec coś czego wcześniej nie widziałam, inspirują do robienia różnych rzeczy, wzruszają do łez lub wywołują we mnie niepohamowany gniew. Zdarza się tak, że mam ochotę rozwalić monitor komputera, ekran kinowy czy telewizyjny, żeby po prostu przypieprzyć temu wstrętnemu bohaterowi, który robi te wszystkie wstrętne rzeczy! 
       Żeby nie być gołosłowną, zilustruje odpowiednimi przykładami. Filmem, który miałam ochotę rozerwać na strzępy była "Nostalgia Anioła" . Oglądałam w osłupieniu, chciało mi się płakać i wymiotować zarazem. Naprawdę czułam przeogromną nienawiść do Stanley'a Tucci, który wcielił się w rolę pedofila-zabójcy. Teraz denerwuje mnie, że nie otrzymał Oscara za to wcielenie... Jednak wracając do obrazowania, jeśli chodzi o film, który ostatnio mnie wzruszył był to "Pamiętnik". Melodramat, aaah chyba budzi się we mnie kobieta, nie przepadam za takimi ckliwymi historiami ( a może powinnam napisać, nie przepadałam?), jednak ta wycisnęła ze mnie wszystkie łzy. Na prawdę piękne, piękne pokazanie miłości i oddania. Ryczałam, z zazdrości, ze smutku zmieszanego ze współczuciem. Ogólnie totalnie rozklejam się, gdy w filmach płaczą faceci. A tutaj, sceny kiedy stary Noah stara się rozbudzić w swojej ukochanej wspomnienia, kiedy cierpi, bo tęskni za nią a ona, choć obok, już nie jest NIĄ.... !!! Fenomenalny. Jeżeli to czytasz, czekasz pewnie teraz na przykład filmu, który "zmusił mnie do myślenia". A, będę trochę tajemnicza i napiszę "nie powiem" :P Może, kiedyś poświęcę cały wpis temu tematowi ;) A teraz, coś o odcinkach.
       Lubię seriale, bo lubię długie historie. Lubię różne rodzaje seriali, od kryminalnych po "romantyczne". Nie każdy serial podoba mi się, muszę poczuć "miłość od pierwszego obejrzenia". Aczkolwiek, 99% seriali, które zaczęłam oglądać oglądałam do końca (lub oglądam wciąż). :D Nie wiem czy wypisywać Wam jakieś tytuły, bo nie chciałabym wyjść na taką, która pokazuje jaka jest fajna poprzez chwalenie się serialami, które ogląda (KOBIECA LOGIKA) ;DDD  Tutaj też zaznaczam, że wpis ten nie jest ukazaniem tego, że rodzi się oto nowy krytyk filmowy. Nie, nie ;) Blog ma być w pewnym sensie o Nas ( Sandra i Ja), a jeżeli ma być o mnie, muszę powiedzieć o tym, co lubię też ! :D 
         Nie wiem kiedy wybiorę się do kina (uwielbiam to miejsce :) ), ale wiem kiedy obejrzę następny film ;D Jednak nie wiem jaki on będzie. Nie trzymam się sztywno jednego gatunku, chociaż są takie których nie cierpię oglądać, jednak tu nie o tym ;D Dlatego kończąc pożyczę wszystkich podglądaczom iście filmowych wrażeń podczas tych świąt. A ja pędzę, pielęgnować me uzależnienie! :)
                                                                                                                                              XYZ