Co nas kręci, co nas podnieca, czyli subiektywnie na każdy temat

czwartek, 19 kwietnia 2012

To nie jest kraj dla starych ludzi

Dziś będzie poważniej niż ostatnio...

    Nie będzie to jednak recenzja filmu o tym tytule, chociaż o filmie też będzie. Niedawno pisałam Wam o filmach, jednak nie podałam tytułu żadnego, który słania do refleksji. Dziś obejrzałam "Erratum" (reż. Marek Lechki), w którym główną golę gra, moim zdaniem wybitny Tomasz Kot. Jednak nie o jego talencie będzie dzisiaj. Dziś będzie o starości. Dlatego, że właśnie ten film, tak dosadnie pokazał "polską starość", dlatego, że codziennie się z nią stykam, dlatego, że się jej boję...
    Główny bohater skłócony jest ze swoim ojcem i kiedy po latach,w celach służbowych wraca do rodzinnego Szczecina bierze udział w wypadku, w którym ginie inny stary mężczyzna. W dalszej części filmu poznajemy więcej szczegółów z życia zabitego a także zagłębiamy się w relacje ojciec-syn. W obu przypadkach historia wygląda podobnie, synowie są skłóceni z ojcami, których szczerze nienawidzą, nie wiedzą jednak, że Ci zawsze przy piersi noszą ich zdjęcie z dzieciństwa. Załamanie mężczyzn, opuszczenie ich przez żony, synów, prowadzi do tego, że ich życie jest tylko cieniem, a oni sami przypominają duchy. Ojciec głównego bohatera, Michała, mieszka sam, sprzedaje rupiecie na bazarku i prowadzi życie samotnika, nie chce rozmawiać z synem, kiedy ten go odwiedza, widać, że nosi w sercu wiele goryczy i urazy do niego. Ofiarą wypadku jest fan trylogii Sienkiewicza, którego wszyscy nazywali "Andrzej Kmicic". Wszyscy, to jednak nie jego rodzina, żona odeszła od niego, syn opuścił go w gniewie, a ona sam został w swoim starym domu z ogrodem, który kiedyś wypełniony był śmiechem żony i płaczem dziecka. Zestarzał się tam, zmizerniał, zgorzkniał, zaczął zbierać puszki ... Wiem, że takie sytuacje to nie fikcyjna rzeczywistość, która często gości w filach i książkach. Wiem, że tak dzieje się na prawdę, że tak dzieje się w Polsce. Rodzice kłócą się z dziećmi, te wyjeżdżają na drugi koniec kraju, by być jak najdalej i zapominają, lub starają się zapomnieć o tych, którzy "nie dawali im żyć"...
    Czy czasami myślimy, jak wygląda życie staruszków, których tak często mijamy na ulicy? Czy oprócz wkurzenia, które czujemy, kiedy widzimy babcie z siatkami, które niczym lwice walczą o miejsca w autobusach, czujemy coś innego przebywając obok nich ? Dzisiaj kupiłam z mamą lody w budce. Kiedy szłyśmy, minęła nas starsza Pani, która nagle zagadała do mamy. Zaczęła mówić, że też zjadłaby sobie loda, ale dostała dzisiaj emeryturę to wyprawi sobie bal. Czułam jakiś uśmiech w każdym jej słowie, jednak kiedy zniknęła za zakrętem pomyślałam sobie "Ta kobieta mieszka chyba sama, skoro zaczepia obcych ludzi i rozmawia z nimi jak ze znajomymi". Nie wiem, czy tak jest na prawdę, możliwe, że tak.
    Od tamtej pory myślę o tym, dodatkowo "Erratum" pogłębiło moje refleksje nad tym. Sama mieszkam z babcią i nie wyobrażam sobie, ze mogłabym zostawić ją samą, nie rozmawiać z nią całymi dnami ... Lubię przyjść do niej, pogadać, posiedzieć. Podziwiam ją za to, co co przeszła, że patrzy na świat pozytywnie. Cieszę się, że ma nas, a my mamy ją. Ale co z ludźmi, którzy są sami, opuszczeni przez bliskich, w dodatku schorowani. Życie w Polsce jest drogie, kiedy jest się młodym, jednak pełnym sił by zarabiać. Drogie pozostaje także wtedy, kiedy starzejemy się i nie mamy jak zarabiać nowych pieniędzy a przeżyć mamy za to, co państwo nazywa rentą. Słyszę wciąż, że leki idą w górę, a emerytury w dół. Nie boję się tego, ze będę stara i pomarszczona. Boję się tego, że moje życie potoczy się tak, że na starość będę mogła liczyć tylko na siebie. Dlatego myślę, że codziennie, dopóki możemy i mamy komu, pomagajmy. Nie tylko nosząc zakupy, ale chociażby rzucając uśmiech, nawet przelotny. Spędzajmy czas ze swoimi bliskimi, żebyśmy dali im poczucie bezpieczeństwa i miłości. Może nie zdołamy naprawić tego, co zaszło w ich życiach, ale możemy sprawić, że chociaż przez chwilę będzie lepsze .... ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz